Niektóre rośliny są wprost idealne. Taka jest właśnie dzika marchew. Wielka szkoda, że w języku polskim nie mamy równie przepięknej nazwy, jak w języku angielskim.
Od lat jestem nią zafascynowana i właściwie każdego roku trafia przed obiektyw. W tym roku chodziłam na łąki, zbierałam kwiaty i przynosiłam je do domu. Upał i komary skutecznie uniemożliwiały robienie zdjęć w terenie. Pomimo suszy i wysokiej temperatury dzika marchew radziła sobie świetnie. Jej białe baldachimy pięknie się prezentowały na łąkach i w przydrożnych rowach, wypełniając je bielą.
Some plants are simply perfect. This is how wild carrot is. It is a pity that it isn’t named so beautifully in Polish like in English.
I’ve been fascinated by queen anne’s lace for years and actually every year I take the photos of this plant. This year I had to go to the meadows, picked flowers and brought them home. The heat and mosquitoes effectively prevented from taking pictures in the field. Despite the drought and high temperature, wild carrot coped well. Her white canopies were beautifully presented in the meadows and roadside ditches, filling them with white.