Ostatnie miesiące nie należą do najlepszych w moim życiu. Koniec lata przyniósł pogorszenie się stanu zdrowia naszego psa – staruszka. Walczyliśmy i robiliśmy wraz z weterynarzem co mogliśmy, aby przedłużyć mu życie w jak najlepszej kondycji, ale nie udało się. 7 października Drago odszedł – nasz najwierniejszy i najwspanialszy przyjaciel, a ja chyba do dziś nie otrząsnęłam się po tej stracie. Jesień i zima były bardzo ciężkie, i wyczekiwałam wiosny jak zbawienia. Liczyłam, że w końcu będę mogła częściej wychodzić z pustego i tak cichego bez niego domu. Ale natura miała inne plany i wszyscy znaleźliśmy się w świecie, który nagle stał się dla nas nieprzyjazny. I tak samo nagle wszystkie moje plany związane z wiosną runęły. Miałam jechać w Tatry w czasie kwitnienia krokusów, miałam odwiedzić Ogród Botaniczny w Łodzi i jak co roku podziwiać kwitnące magnolie w Powsinie. Plany były piękne, a tymczasem nawet kupienie tulipanów okazało się wyzwaniem. Smutna ta wiosna, choć natura bez tak dużej aktywności ludzi chyba odetchnęła.
Staram się wykorzystywać ten czas na naukę, oglądam mnóstwo tutoriali i bawię się obróbką. Ale trwa to już tak długo, że z każdym dniem chyba coraz mniej mam frajdy nawet z nowych rzeczy, które odkrywam w Photoshopie. Mam wrażenie, że obejrzałam już wszystkie filmy i wszystkie seriale, i przeczytałam wszystkie książki. Coraz ciężej jest zapełnić sobie czas w czterech ścianach i jak na złość tego wolnego czasu przybywa.